czwartek, 28 marca 2013
Modlenie się o koniec
Codziennie modle się. Nie wiem do kogo. Nie mam Boga. W nic
nie wierzę. Nie wiem co chcę przekazać w mych modlitwach. Nie wiem co chcę tym
sposobem uczynić. Nie wiem właściwie czemu to robię. Nie wiem po co
istnieję. Mimo tego jednego tylko chcę.
Błagam was, zlitujcie się i zabijcie mnie. Nie mam powodu do życia. Nikt nie
zatęskni jak zginę. Zapomną po prostu. Nie jestem taka jak oni. Umrę sama.
Czuję się jakbym samotnie niosła cierpienie tego świata. Ból nie opuszcza mnie ani na
sekundę. Czemu jestem wrażliwa na cierpienie innych, a sama jestem potępiana?
Czy kiedyś to się skończy?! Już wiem za co się modlę..za spokój. Do Śmierci. To
mój Bóg. Wierzę w nią. Chcę przekazać że za długo odczuwałam nieprzyjemne odczucia. Uczynię swoją
karę za me grzechy. Robię to by dowiedzieć się czy miałam jakąkolwiek wartość.
Istnieję by zginąć. Narodziłam się by umrzeć..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz