Utrata osoby którą uważałeś za przyjaciela.Wtedy czujesz cierpienie w twym sercu. Czemu to tak boli? Czemu ręce mi się trzęsą? Czemu w moim głosie słuchać rozpacz? Czemu się tym przejmuję? Czemu o tym myślę? Czemu uważam że była kimś ważnym? Czemu żywię urazę? Nie zdaje sobie z tego sprawy jak bardzo mi zależało? Za moje życie mnie znienawidziła.Czy samo moje istnienie jest grzechem? Jeśli tak,to przepraszam..już to się więcej nie powtórzy...Przepraszam ale nie mogę tego zrozumieć.Nie mogę poukładać myśli. Błagam niech ktoś mi pomoże..teraz..natychmiast..Niech przytuli mnie mocno i powie lodowatym,a zarazem dającym zrozumienie głosem ,,Nie jesteś sama". Niech mnie w swych ramionach ochroni przed przerażającym światem. Niech obdarzy mnie pocałunkiem śmierci. Niech ma me życie w swych rękach. Niech pokaże mi światło gdy będzie widnieć tylko mrok..Błagam..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz